Problem ze stażem
Szanowni Państwo,
zacznę od początku, kiedy to skierowano mnie na staż z UP i zostałam przyjęta. Na rozmowie było dość sympatycznie, powiedziałam wprost, że nie widzę się jako sprzedawca w tej hurtowni, właścicielka powiedziała, że brakuje im przedstawiciela, a na hurtowni bym zapoznała się z towarem i wtedy się zaczęło.
Nazajutrz przyszłam do firmy, jeszcze przed podpisaniem umowy z UP, za te kilka dni nie dostałam żadnego wynagrodzenia. „Panie” pracujące w hurtowni już od pierwszego dnia traktowały mnie jak powietrze, jak pytałam się co robić mam, wręcz mnie ignorowały, następnie miały o coś pretensje, jest to co prawda jeden z wielu takich przykładów, bo oczywiście musiałam sobie sama organizować pracę, nie znając jeszcze nic. Trwało to tak aż do ubiegłego tygodnia, spadłam z drabiny, oczywiście wszyscy źli, bo chyba tego dnia wstałam i pomyślałam „to dzień, w którym spadnę z drabiny!”. Okazało się, że kolano jest zbite, lekarz zaproponował 3 tygodnie zwolnienia, zgodziłam się na jeden myśląc, że będę w porządku, zawsze mogę wolniej chodzić i nie ciągać ciężkiego towaru. Byłam w błędzie, po powrocie byłam dla tych „pań” jak powietrze nie licząc tego, że ciągle kazały mi coś robić i się denerwowały, że robię to za wolno. Wysłały mnie na „górę” towar tam to ręczniki papierowe, papier toaletowy ogólnie dość ciężki, a nie muszę wspominać, że kolano boli nadal, a podnosić ciężkie rzeczy jest trudno, bo cały ciężar opiera się na nogach, ale myślę „nic tam na spokojnie złożę te palety”. Jakiś czas później uznałam, że noga musi mi odpocząć, bo poprzedniego dnia przez osiem godzin nie usiadłam, zaznaczam, że nie mam nawet gdzie, więc wracając do domu kolano bolało mnie niesamowicie. Zrobiłam więc sobie przerwę siadając na palecie w „palarni”, wymieniłam kilka zdań z kierownikiem tam pracującym, w międzyczasie przyszła na papierosa jedna z „pań”, chwilę potem wpadła jak burza trzęsąc się ze złości druga wydzierając się na mnie, że przyszłam do pracy nie na plotki. Mogłam jej odpowiedzieć, że dla mnie też się przerwa należy, ale poszłam z powrotem. Pewnie bym pracowała nadal, ale zaczęły mnie ganiać, popijając kawkę i moja cierpliwość się skończyła. Wyszłam, poszłam do lekarza przedłużyć zwolnienie. Po moim powrocie do domu zajechała jedna z „pań”, dostała od księgowej mój adres domowy! Dodam jeszcze, że palę, więc w ciągu dnia nie robiłam przerwy na posiłek żeby nie mieli się do czego przyczepić, nie było szkolenia BHP (nie wiem czy na stażu jest potrzebne), oraz wchodzenie na wysoką drabinę. Mogłabym opisywać to wszystko bez końca, ale sądzę, że wystarczy.
Teraz pytanie, co mam zrobić, żeby nie mieć problemów w UP, a jestem pewna, że się o to postarają.
Z góry dziękuję za odpowiedź.
Pozdrawiam