Wynagrodzenie
Dzień dobry. Mam problem z prywatnym pracodawcą. Pracowałam pół roku w sklepie w pełnym
wymiarze czasu, natomiast umowa zawarta była na pół etatu, jednak pieniądze otrzymywałam za
cały etat każdego miesiąca – plik banknotów gdzieś tam mimochodem do reki bez żadnego
potwierdzenia na tzw. gębę. Pracowałam od poniedziałku do piątku 8 godz. i co drugi weekend sobota-niedziela po 12 godz. Umowa kończyła mi się 30.06.2015 roku i tydzień przed koncem umowy (nie
wiedziałam jeszcze czy będę nadal tam chciała pracować ani czy ewentualnie pracodawca będzie chciał nadal
ze mną współpracować) poprosiłam telefonicznie o dwa dni urlopu bezpłatnego, gdyż
potrzebowałam, zachorował mój tata. DO TEJ PORY NIE MIAŁAM ANI JEDNEGO DNIA wolnego i
nie byłam na zwolnieniu. Pracodawca odpowiedział „jeżeli zależy pani na pracy, to widzę panią na 14.00
w pracy”. Odpisałam, że w takim razie nie zależy i na 6 ostatnich dni wygaśnięcia umowy byłam na
zwolnieniu. Zwolnienie wysłałam pocztą, umowa zakończyła się z dn. 30.06.2015 i 27 czerwca
powinnam otrzymać ostatnie wynagrodzenie. Nie chciałam widzieć się z pracodawcą i poprosiłam o
przesłanie pieniędzy na konto, po czym nie wyraził zgody twierdząc, że muszę w jego obecności
podpisać jakieś ważne dokumenty i on nie ma możliwości przesłania mi wynagrodzenia na konto.
Jest to bardzo zły człowiek. Co robić? Proszę o poradę, tj. 2 tys. zł.