głośny sąsiad – cisza nocna?

Witam.

Zwracam się do Państwa z prośbą o pomoc w wyjaśnieniu kwestii, która od wielu lat utrudnia mi korzystanie z mieszkania.

Problemem tym jest głośne puszczanie muzyki przez sąsiada, który mieszka piętro niżej. Muzyka ta puszczana jest nieregularnie. W godzinach wieczornych. Najczęściej wówczas, gdy po powrocie z pracy chcemy wraz z żoną spędzić czas w spokoju, by odpocząć i zebrać myśli. Puszczana muzyka sprawia, iż w naszym salonie drży podłoga, a oglądanie czegokolwiek jest praktycznie niemożliwe, gdyż bez przerwy słuchać dudnienie basów i cykliczne łup-łup-łup.

Mieszkamy tu kilka lat… na początku reagowaliśmy poprzez schodzenie na dół, pukanie do niego i prośby o to, by uciszył muzykę. W przeważającej większości przypadków to skutkowało. Zaznaczę, iż nie chcąc zadrażniać sytuacji, nigdy nie wzywałem ani policji ani straży miejskiej.  Z czasem jednak schodzenie na dół i zwracanie uwagi przestało przynosić spodziewany efekt. Wówczas zacząłem w internecie szukać podobnych casusów i ich rozwiązań. Zdarzało się, że kilka razy zastukałem w kaloryfer. To pomagało.

Na wielu forach pojawiała się informacja, by tą sytuacja zainteresować zarządcę wspólnoty.  Tak też uczyniłem. Po mojej interwencji w gablocie na parterze pojawiło się ogólnikowe pismo o tym, by przestrzegać przyjętych norm współżycia społecznego. Pismo to poskutkowało, ale na bardzo krótko… kilka, najwyżej kilkanaście dni. Sytuacja zaczęła się na nowo powtarzać. W międzyczasie zaopatrzyłem się w miernik głośności marki Voltcraft i mierzyłem natężenie w decybelach poziomu głośności. Wartości na tym urządzeniu znacznie przeważały normy opisane w „Rozporządzeniu Ministra Środowiska z dnia 14 czerwca 2007 r. w sprawie dopuszczalnych poziomów hałasu w środowisku” czyli maksymalną wartość 55 decybeli. Z czasem zacząłem nagrywać filmiki pokazujące decybelomierz z jego wskazaniami, a z czasem także decybelomierz przykładałem do drzwi sąsiada z dołu, by udowodnić, z którego mieszkania dobiegają dźwięki. W międzyczasie poprosiłem wspólnotę o przesłanie regulaminu, by dowiedzieć się, jak tam jest uregulowana kwestia głośności. Jest tam wzmianka o ciszy nocnej, która obowiązuje od 22.00 do 6.30.

Z drugiej zaś strony dowiedziałem się, iż w polskim prawie nie ma czegoś takiego jak cisza nocna. Poza tym moim zdaniem regulacja opisana w rozporządzeniu o dopuszczalnych normach hałasu jest prawem nadrzędnym w stosunku to regulaminu jakiejś wspólnoty mieszkaniowej. A tym bardziej – moim zdaniem – prawem nadrzędnym jest Kodeks Cywilny i jego artykuł 144. CZY MAM RACJĘ?  Czy mam rację twierdząc, iż mimo opisanej w regulaminie wspólnoty ciszy nocnej, mam prawo domagać się, by muzyka słuchana przez sąsiada nie była dla mnie uciążliwa, a jej głośność mieściła się w granicach opisanych w rozporządzeniu?

Przyznam, że sprawa ta jest dla mnie od około półtora roku – od momentu narodzin mojego dziecka – jeszcze bardziej pilna i ważna. Puszczana głośno muzyka powoduje w mojej żonie i we mnie podenerwowanie i irytację, a fakt iż sprawa ta ciągnie się od wielu lat powoduje, iż irytacja jest za każdym razem coraz większa.
W ostatnim czasie ponownie poprosiłem administracje o interwencję. Skończyło się na wywieszeniu w gablocie kartki ponownie nawiązującej do przestrzegania norm współżycia społecznego i nie puszczaniu głośnej muzyki oraz krótkie zdanie o możliwych konsekwencjach dalszego naruszania spokoju. Ogłoszenie to było jednak ogólnikowe i nie skierowanego kogoś personalnie. To ogłoszenie zresztą i tak nie wisiało krótko, gdyż po około 2 dniach zostało usunięte z gabloty. Podejrzewam, że przez opisywanego sąsiada, gdyż tylko on z mieszkańców ma klucze do gabloty. Co ciekawe ogłoszenie to w sąsiadujących klatkach nadal wisi.

Kilka tygodni temu zaopatrzyłem się też w młotek gumowy. Gdy tylko muzyka staje się za głośna uderzam  nim w moje panele w podłogę. To także przynosi zamierzony efekt. Dziś jednak po jednej z takich akcji sąsiad z dołu zadzwonił do mnie i przez telefon zakomunikował, iż on sobie nie życzy, bym walił w podłogę młotkiem i że on może do godziny 22.00 robić co tylko chce i puszczać muzykę tak głośno, jak tylko chce. Ja go poinformowałem iż od wielu lat sobie nie życzę, by on zakłócał mój spokój i że on dobrze o tym wie. On jednak twardo stał na stanowisku, że do godziny 22.00 może robić co chce.

Nadmienię tylko iż moja żona i ja możemy poświadczyć iż zdarzało się, że po godzinie 22 z jego mieszkania także dobiegała głośna muzyka.
Być może opisałem ta kwestie zbyt szczegółowo, jednak chciałem, by Państwo mieli pełen obraz sytuacji widziany z mojej strony.

Będę wdzięczny za odpowiedź na powyżej zamieszczone pytania.

Pozdrawiam

Odpowiedz na to pytanie