Szantażowany przez urząd
Bardzo proszę o radę w nast. sprawie: Od 10 lat jestem emerytem i mieszkam sam w małym domku (38 m2). Żona umarła, a córka wyprowadziła się. Gdy żyła żona, koszty utrzymania rozkładały się na nas dwoje i było lżej. Teraz jest tragicznie. Najgorzej w zimie, gdy dochodzi koszt ogrzewania. Teraz doszedł problem, który zupełnie mnie przerasta. Do tej pory odprowadzałem ścieki do przydomowego szamba i co kilka miesięcy zamawiałem beczkowóz, który je wywoził. Teraz Urząd wybudował rurociąg kanalizacyjny wzdłuż ulicy i zmusza mnie do podłączenia się na własny koszt. Przekracza to wielokrotnie moje możliwości. Żeby zmusić mnie do tego, kazano mi wywozić szambo co miesiąc. Niestety tego szamba jest za mało, ponieważ beczkowóz przyjeżdża, jeśli jest do wywiezienia minimum 6 m3. Natomiast u mnie przez miesiąc zbiera się 1,5 do 2 m3, a ja muszę zapłacić za 6 m3. Czyli muszę płaci 4 razy więcej za to samo.
Bardzo proszę o radę, jak z tego wybrnąć. Czy urząd ma prawo zmuszać mnie do wydania pieniędzy, których nie mam? Czy ma prawo zmuszać mnie do wywozu ścieków, których nie ma? Przecież pół Polski ma takie same szamba jak ja, i lokalne urzędy nie robią problemu z tego. Proszę Państwa, jak żyć z emerytury w kraju, w którym nakłada się na emeryta takie ciężary? Przecież mnie brakuje pieniędzy na wykup leków. Czasem myślę, że to jest zbiorowa eutanazja w obliczu prawa.
Pozdrawiam