Polska wdrożyła nowe przepisy antydyskryminacyne
Choć przepisy antydysktyminacyjne w UE są traktowane poważnie i znajdują się na liście priorytetów, niektóre państwa członkowskie, w tym niestety Polska, mają opory przed ich wdrożeniem.
Unia Europejska dyrektywę zakazującą jakiejkolwiek dyskryminacji w miejscu pracy wprowadziła już w 2000 roku. Wszystkie kraje członkowskie natychmiast zostały zobowiązane do przełożenia jej na swój grunt. Polska miała z tym spore kłopoty. Do tego stopnia, że w styczniu 2010 roku zasłużyła na naganę od KE, za tylko częściowe wdrożenie przepisów. Musiał upłynąć rok, by nowe prawo całkowicie zaistniało na polskim gruncie. Od 1 stycznia 2011 roku obowiązuje w Polsce szeroka ustawa równościowa zakazująca dyskryminacji nie tylko w kodeksie pracy, ale we wszystkich dziedzinach życia społecznego.
Takie regulacje prawne są niezwykle ważne, ponieważ stanowią podstawę do ubiegania się o odszkodowania. Przejawy dysktryminacji ze względu na płeć, wiek, rasę, pochodzenie etniczne, narodowość, religię, wyznanie, orientację seksualną, niepełnosprawność czy światopogląd będą podlegały konsekwencjom finansowym. Niestety polskie przepisy skonstruowane są tak, że nie będzie to możliwe we wszystkich przypadkach. Fakt, polscy ustawodawcy wykonali krok naprzód, ale ograniczyli się tylko do koniecznego minimum, jakiego wymagała od nich Bruksela. Tym samym ochrona przed dyskryminacją wciąż jest niepełna. Objawy dyskryminacji w różnych dziedzinach życia społecznego traktowane są w inny sposób, nie zawsze więc będą kwalifikowały się jako przestępstwo. Osoby niepełnosprawne wciąż będą miały utrudniony dostep do edukacji, a osoby niewidome w dalszym ciągu będą miały trudności z korzystaniem z bankomatów.
Opór, jaki przepisy równościowe spotykają w Polsce, są podstawą, by myśleć, że kolejne przełomowe zmiany będą miały szansę zaistnieć tylko wtedy, gdy Unia Europejska wymusi na nas wprowadzenie kolejnych dyrektyw. Na włąsną inicjatywę państwa w tej kwestii nie ma co liczyć.